Gospodarka Wielkiej Brytanii znajduje się na krawędzi poważnych wyzwań, które mogą mieć daleko idące konsekwencje dla rządu i jego polityki fiskalnej. W obecnym krajobrazie gospodarczym, określonym przez gwałtowny spadek tempa wzrostu gospodarczego i rosnące koszty pożyczek, analitycy wskazują, że kanclerz Rachel Reeves może zostać zmuszona do zmiany swojego stanowiska w sprawie niepodnoszenia podatków. Takie posunięcie, choć niepopularne, mogłoby okazać się niezbędne dla utrzymania stabilności finansów publicznych.
Spowolnienie gospodarcze, które zaczęło być odczuwalne pod koniec 2024 roku, zaskoczyło wielu ekonomistów, wcześniej optymistycznie nastawionych do prognoz rozwoju gospodarczego. Według danych Banku Anglii, ostatnie trzy miesiące 2024 roku miały być okresem stagnacji. Analitycy obawiają się, że brak wzrostu wpłynie negatywnie na wpływy budżetowe, co dodatkowo skomplikuje sytuację finansową państwa. Martin Beck, główny doradca ekonomiczny w EY ITEM Club, zauważa: „Oczekujemy wyraźnego spadku wpływów z VAT i podatku dochodowego, co w połączeniu z rosnącymi kosztami obsługi długu publicznego, stawia rząd przed trudnymi decyzjami”.
W centrum tej debaty znajduje się wzrost inflacji, który osiągnął najwyższy poziom od ośmiu miesięcy. Inflacja to czynnik, który nie tylko podważa siłę nabywczą obywateli, ale również komplikuje politykę monetarną kraju. Bank Anglii, obawiając się nadmiernego wzrostu cen, może być zmuszony do dalszego utrzymywania wysokich stóp procentowych. To z kolei sprawia, że koszty obsługi długu publicznego rosną, co stanowi kolejne wyzwanie dla budżetu.
Na rynkach finansowych również jest niespokojnie. Londyńska giełda osiągnęła najniższy poziom od ponad miesiąca, odzwierciedlając niepewność inwestorów co do przyszłości gospodarczej kraju. W kontekście globalnych napięć ekonomicznych i politycznych, zaufanie do stabilności gospodarki brytyjskiej jest elementem kluczowym, którego brak może prowadzić do kapitałowej ucieczki i dalszych osłabień.
Wobec nadchodzącego okresu świątecznego rząd zderza się z niewesołą perspektywą na rok 2025. Gdy inne kraje również stoją w obliczu podobnych wyzwań ekonomicznych, erozja finansowa Wielkiej Brytanii stanowi powód do obaw. Niektórzy eksperci, jak ekonomista z Uniwersytetu Oksfordzkiego, David Blanchflower, sugerują, że „rząd powinien bardziej realistycznie podejść do swojej polityki fiskalnej i zacznie traktować podatki jako narzędzie stabilizacji, a nie tylko obietnic wyborczych”.
Przyszłość wielu osób i firm stoi pod znakiem zapytania, a nawoływania do strategicznej rewizji podejścia fiskalnego rosną. Czy decyzje, które podejmie kanclerz, okażą się trafne w zmieniających się warunkach, pozostaje do ocenienia. Jednak bez względu na to, jakie decyzje zostaną podjęte, jedno jest pewne – brytyjska gospodarka znajduje się na rozdrożu, którego ślad pozostanie jeszcze długo widoczny. Zachęcamy czytelników do bacznego obserwowania rozwoju sytuacji, gdyż jej konsekwencje mogą odbić się szerokim echem nie tylko w samej Wielkiej Brytanii, ale i poza jej granicami.