Z dala od tętniącej życiem stolicy Korei Północnej, w małej enklawie pełnej kapitalistycznych akcentów, podróżni mogą doświadczyć miejsca zupełnie odmiennego od reszty kraju. Ten obszar, ściśle kontrolowany przez reżim Kimów, oferuje unikalne spojrzenie na to, jak wygląda życie poza surowymi normami i zasadami państwowego socjalizmu, który rządzi codziennym życiem większości obywateli Korei Północnej. Mimo że jest to jedynie niewielka plama na mapie zamkniętego kraju, przyciąga ona uwagę międzynarodowych analityków i dziennikarzy, którzy próbują zrozumieć jej znaczenie w szerszym kontekście politycznym i społecznym.
Podczas gdy większość kraju funkcjonuje pod ciężarem gospodarki centralnie planowanej, to miejsce zdaje się śmiało eksperymentować z elementami kapitalizmu. Wizytujący mogą przyglądać się biznesom działającym w sposób, który w wielu miejscach przypomina raczej wolnorynkowe zasady niż te obowiązujące w pozostałych częściach państwa. Turyści, którzy dostają zgodę na wejście do tej strefy, mają okazję zobaczyć sklepy z półkami uginającymi się od towarów, które są luksusem w Pyongyangu. Jest to jednak tylko fasada, starannie zarządzana przez władze, które pilnie kontrolują każdy aspekt tych wizyt i upewniają się, że żadne niekorzystne dla reżimu informacje nie wychodzą na światło dzienne.
W północnokoreańskiej enklawie dość regularnie pojawiają się wizyty zagranicznych delegacji i inwestorów zainteresowanych potencjalnymi możliwościami biznesowymi. Często są to jednak przedsięwzięcia skazane na niepowodzenie z uwagi na niestabilność polityki i nieprzewidywalność działania tamtejszego systemu prawnego. Jedna z opowieści, która krąży w kręgach dyplomatycznych, mówi o chińskim inwestorze, który próbował uruchomić produkcję tekstyliów, ale jego działalność została nagle wstrzymana z powodu niespodziewanej zmiany w przepisach.
Niektórzy eksperci widzą w tych przymiarkach do kapitalizmu próbę reżimu do zbadania, w jaki sposób zasady wolnego rynku mogłyby potencjalnie poprawić krajową gospodarkę. Drugi wariant to jedynie maskarada, mająca na celu przyciągnięcie zagranicznych kapitałów i technologii bez prawdziwego zamiaru reformy. Według analityka z Korea Institute for International Economic Policy, „takie miejsca mogą być dla władz sposobem na przetestowanie, jak daleko można przesunąć granice bez utraty kontroli”.
Pod koniec wizyty zwiedzający często zadają sobie pytanie o przyszłość tego miejsca i realne możliwości reformy Korei Północnej. Po zakończeniu podróży wielu z nich przyznaje, że mimo kuriozalności tej maleńkiej oazy kapitalizmu, nie są w stanie przewidzieć, czy jest ona zwiastunem większych zmian, czy jedynie pokazowym gestem jednego z najbardziej tajemniczych reżimów świata. Rezultatem może być jedynie wzmożona refleksja nad nieprzewidywalnością i złożonością północnokoreańskiego krajobrazu gospodarczego i politycznego.