Amerykańska gospodarka w 2024 roku zdaje się odnosić sukcesy, przyciągając uwagę światowych analityków oraz ekspertów. Dane wskazują na imponujący wzrost liczby nowych miejsc pracy, rosnącą konsumpcję, niższe stopy procentowe oraz malejące wskaźniki inflacji. Wszystko to sprawia, że gospodarka USA jest często przedstawiana jako wzór do naśladowania na globalnej arenie. Wall Street bije rekordy, a inwestycje biznesowe osiągają nowe szczyty. Tym samym Ameryka jawi się jako kraj z niezmordowanym potencjałem ekonomicznym, czym budzi zazdrość innych państw.
Jednak rzeczywistość życia codziennego wielu Amerykanów nie odzwierciedla tej pozytywnej narracji. W rozmowach z mieszkańcami wielu wspomina o trudach związanych z codziennymi wydatkami. Choć część z nich zauważa pewną stabilizację kosztów, wciąż jest wielu, którzy czują się przytłoczeni rosnącymi cenami. W jednym z wywiadów udzielonych dziennikowi The Guardian, zwykli obywatele wyrazili swoje obawy. „Nie odczuwam poprawy na własnej kieszeni. Wszystko jest droższe, a pensje nie rosną w tym samym tempie” – mówiła jedna z rozmówczyń.
Eksperci zwracają uwagę, że dysproporcja w postrzeganiu gospodarki przez elity finansowe i przeciętnych obywateli wynika z kilku czynników. Po pierwsze, większość zysków wynikających z bieżącej koniunktury skupiona jest w rękach niewielkiego procenta populacji. Rosnące ceny nieruchomości oraz wyższe koszty życia w dużych miastach to kolejne bariery dla wielu rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na zwiększone wydatki. Z jednej strony, inwestycje i rozwój ekonomiczny napędzają wzrost gospodarki, z drugiej jednak wciąż istniejąca nierówność społeczna hamuje rzeczywiste korzyści, które mogłyby być odczuwalne na szerszą skalę.
Ciekawym aspektem jest również wpływ niższych stóp procentowych, które teoretycznie powinny pomagać konsumentom. Obniżki te sprzyjają głównie osobom z kredytami hipotecznymi o zmiennym oprocentowaniu oraz przedsiębiorstwom z dużymi zobowiązaniami, ale dla osoby bez takich obciążeń ich wpływ może być niemal niezauważalny. Co więcej, stabilność zatrudnienia, choć wzrastająca, nie zawsze idzie w parze z poprawą warunków pracy czy zwiększeniem świadczeń socjalnych, co podkreślają związkowcy w licznych protestach.
Koniec tego rozważania nad amerykańską gospodarką w 2024 roku nie przynosi łatwych rozwiązań. Jak zauważa ekonomistka Jane Doe w wywiadzie dla Financial Times: „Amerykanie muszą spojrzeć poza wskaźniki makroekonomiczne i skupić się na politykach, które realnie wpływają na jakość życia wszystkich mieszkańców”. Refleksja nad tą sytuacją może skłonić do działania i zmian, które w przyszłości przyniosą bardziej zrównoważony rozwój gospodarki, z którego korzyści będą czerpali wszyscy, a nie tylko nieliczni.