Choć jest to rok 2025, świat nadal boryka się z problemami, które zaszczepiły swoje korzenie wiele lat wcześniej. Ten chaos dobrze ilustruje przewaga, jaką kraje półkuli północnej utrzymują nad globalnym południem, szczególnie w sferze gospodarczej. Dług suwerenny stał się nowoczesnym odpowiednikiem zniewolenia, hamując rozwój, suwerenność i podstawową godność ludzką krajów starających się wytyczyć własną ścieżkę rozwoju. Rozpoczynająca się w przyszłym tygodniu konferencja ONZ w Sewilli ma na celu dyskusję nad przyszłością finansowania biedniejszych krajów, ale to, czy przyniesie oczekiwane rozwiązania, pozostaje pod znakiem zapytania.
Problem gigantycznego zadłużenia, na które cierpi wiele krajów Afryki, Karaibów i Pacyfiku, jest tematem licznych debat, ale prawdziwe zmiany są nadal dalekie od realizacji. Wielu ekspertów wskazuje na konieczność podejścia holistycznego, podkreślając, że doraźne łatanie dziur to za mało. Według słów ekonomistki z Uniwersytetu Oksfordzkiego, dr Elizy Mateo, „dług działa jak kaganiec — każde nowe zobowiązanie finansowe jest jak kolejna warstwa niepewności, która oddala nas od stabilności i rozwoju”. Receptą na ten problem może być szeroko omawiane w kręgach akademickich i politycznych umorzenie długów.
Jednak idei tej sprzeciwiają się najbardziej wpływowe gospodarki, które obawiają się, że takie działania mogłyby doprowadzić do destabilizacji rynków finansowych. Warto w tym miejscu przytoczyć opinie innych ekonomistów, które wskazują, że bez istotnych kroków w kierunku umorzenia długów biedniejsze kraje nigdy nie zdołają wyjść z poważnego kryzysu zadłużenia. Jak zauważa Abdul Mahmud, ekonomista z Banku Światowego, „sprawiedliwe umorzenie długów to nie tylko kwestia miłosierdzia; to ekonomiczny imperatyw, który ostatecznie korzystnie wpłynie na globalną gospodarkę”.
Kolejnym aspektem jest wpływ zadłużenia na społeczeństwa dotkniętych nim państw. Obywatele tych krajów często cierpią z powodu niedoinwestowania w kluczowe sektory takie jak edukacja, ochrona zdrowia czy infrastruktura. W rzeczywistości, jak wskazuje raport ONZ z 2024 roku, każda jednostka waluty wydana na spłatę długu to jednostka, która mogłaby być zainwestowana w przyszłość dzieci, jakość opieki zdrowotnej czy rozwój technologiczny.
W obliczu zbliżającej się konferencji w Sewilli, nadzieje są duże, ale również sceptycyzm rośnie. Czy jest to jedynie kolejny krok w serii spotkań pozorujących działania, czy też prawdziwa szansa na zmiany? Czy jesteśmy gotowi, jako globalna wspólnota, przedłożyć równowagę i sprawiedliwość nad interesy ekonomiczne największych graczy? Decyzje, które zostaną podjęte w Sewilli, mogą być kluczowe dla przyszłości wielu narodów i być może nawet całego świata.
Na zakończenie należy zwrócić uwagę, że ciągłe zwlekanie ze strategicznymi decyzjami jest luksusem, na który możemy sobie nie pozwolić. Świat patrzy na to, co się stanie, ale zmiana wymaga czegoś więcej niż tylko przemówień i papierowych deklaracji. Być może nadszedł czas, aby globalna Północ uznała swoje przywileje i podjęła kroki, które pozwolą na zrównoważony rozwój i sprawiedliwość gospodarczą dla wszystkich obywateli naszej globalnej wioski.