Po globalnym kryzysie finansowym z 2008 roku, jednym z kluczowych wniosków było to, jak istotna jest surowa regulacja sektora finansowego. Obecnie jednak, w obliczu zmian geopolitycznych i ekonomicznych wywołanych Brexitem, rząd brytyjski rozważa poluzowanie przepisów dotyczących sektora finansowego, mając nadzieję na pobudzenie wzrostu gospodarczego. Tymczasem eksperci biją na alarm, wskazując na ryzyko wzrostu nieprzewidzianych zagrożeń dla stabilności systemu finansowego.
Brytyjski Skarb Państwa, próbując zachować atrakcyjność Londyńskiego City w nowej rzeczywistości po Brexicie, rozważa złagodzenie obostrzeń regulacyjnych wpływających na zarządców alternatywnych funduszy inwestycyjnych, takich jak fundusze private equity i hedge funds. Ministerstwo Finansów wierzy, że taka deregulacja może napędzić wzrost gospodarczy. Tymczasem sceptycy podkreślają, że brak dowodów na skuteczność tego podejścia, a co więcej, przypominają o potencjalnym kumulowaniu ryzyk, jakie może to za sobą pociągnąć.
Rachel Reeves, obecna kanclerz skarbu, argumentuje, że przepisy wprowadzone po kryzysie 2008 roku poszły za daleko, sugerując, że rozrost sektora finansowego przyczyni się do wzrostu dobrobytu ekonomicznego. Jednak liczne analizy wskazują, że przed kryzysem z 2008 roku wiele funduszy działało w nieprzejrzysty sposób, a brak systematycznego śledzenia ich działalności przyczyniał się do eskalacji ryzyk.
Przez lata po 2008 roku priorytetem była przejrzystość i nadzór nad finansami. Wprowadzenie dyrektyw unijnych, które regulowały działalność alternatywnych funduszy, pozwoliło na kontrolę nad często ukrytymi mechanizmami finansowymi. Jednakże teraz, wraz z deklaracjami o potrzebie zmniejszenia obciążeń regulacyjnych, pojawiają się obawy, że historia może się powtórzyć.
Profesor John Smith z Uniwersytetu Ekonomicznego w Londynie zauważa: „Rozluźnienie regulacji w imię krótkoterminowego wzrostu przypomina politykę, która doprowadziła nas do krawędzi przepaści w 2008 roku. Tym razem musimy być mądrzejsi i wyciągać wnioski z przeszłości”.
Potencjalne poluzowanie przepisów wydaje się krokiem ryzykownym, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę aktualne globalne napięcia gospodarcze i polityczne. Deregulacja może prowadzić do zainicjowania cykli spekulacyjnych, zwiększając tym samym możliwość powstawania nowych baniek spekulacyjnych. W takim klimacie finansowym nadal zbyt wiele niewiadomych pozostaje bez odpowiedzi.
Podsumowując, chociaż zwiększenie atrakcyjności Londyńskiego City jest ważnym celem dla brytyjskiej gospodarki, warto zastanowić się nad dalekosiężnymi konsekwencjami działań deregulacyjnych. Rozsądny balans pomiędzy wzrostem a bezpieczeństwem finansowym powinien być priorytetem każdej decyzji dotyczącej przyszłości rynku finansowego. Zachwyceni obietnicami natychmiastowego wzrostu, nie powinniśmy zapominać o historii i jej bolesnych lekcjach. Zachowanie ostrożności może zapobiec przyszłym kryzysom, które mogłyby zaszkodzić zarówno gospodarce, jak i społeczeństwu.