Niedawno zakończone wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych przywróciły Donalda Trumpa na urząd prezydenta. Jego zwycięstwo nad Kamalą Harris było efektem niezadowolenia wielu Amerykanów z dotychczasowej kondycji gospodarki, co przypomina sytuację z 1992 roku, kiedy Bill Clinton wygrał dzięki jednemu prostemu hasłu: „To gospodarka, głupcze!”. Obecnie, aż dwie trzecie wyborców uważa, że amerykańska gospodarka zmierza w złym kierunku. Tym samym rodzi się pytanie, czy nowa strategia Trumpa przyniesie zamierzone efekty, czy też pogłębi ekonomiczne zawirowania.
Jednym z centralnych elementów ekonomicznych planów prezydenta-elekta jest wprowadzenie wyższych ceł oraz obniżenie podatków. Choć te idee na pierwszy rzut oka mają na celu wzmocnienie produkcji krajowej oraz zwiększenie konkurencyjności amerykańskich produktów, eksperci ostrzegają przed ryzykiem poważnych konsekwencji. Wzrost ceł może prowadzić do wyższych cen na produkty importowane, co z kolei zwiększy koszty życia przeciętnego Amerykanina. James Smith, ekonomista z Brookings Institution, zwraca uwagę na potencjalne ryzyko inflacji, która mogłaby uderzyć w konsumentów i przedsiębiorców.
Kolejnym aspektem, który budzi niepokój, jest możliwość wzrostu stóp procentowych. Wyższa inflacja wymusiłaby na Rezerwie Federalnej kroki zmierzające do podniesienia stóp, co z kolei mogłoby obciążyć osoby z kredytami i schłodzić inwestycje. Eksperci wskazują, że polityka Trumpa w tej sferze zdaje się ignorować złożoność współczesnych powiązań gospodarczych. Sarah Green, profesor ekonomii na Uniwersytecie Harvard, zauważa, że „stawianie na izolacjonizm w tak globalnie zintegrowanym świecie to obosieczna broń”.
Trump obiecuje, że te zmiany przyczynią się do odrodzenia amerykańskiego przemysłu oraz stworzenia nowych miejsc pracy, jednak krytycy podkreślają, że efekty tego rodzaju polityki mogą być widoczne jedynie w długoterminowej perspektywie, a początkowy okres może wiązać się z koniecznością zaakceptowania wyższych kosztów.
Podczas gdy administracja Donalda Trumpa przygotowuje się do wprowadzenia w życie swoich planów, przeciętny obywatel USA stoi w obliczu niepewności gospodarczej. Czy nowe podejście okaże się skuteczne, czy może stanie się przyczyną jeszcze większych problemów ekonomicznych? Czas pokaże, ale jedno jest pewne: rozwój sytuacji będzie uważnie śledzony zarówno w kraju, jak i za granicą, gdzie ewentualne zawirowania mogą odbić się szerokim echem na globalnych rynkach.
Rozważając przyszłość amerykańskiej gospodarki pod rządami Trumpa, warto zastanowić się nad tym, jakie lekcje można wyciągnąć z przeszłości oraz jakie ścieżki mogą prowadzić do zrównoważonego rozwoju. Jedno jest pewne – czeka nas okres intensywnej debaty na temat roli państwa w gospodarce i jego wpływu na codzienne życie obywateli.