Wczesne lata prezydentury Donalda Trumpa na zawsze zmieniły sposób, w jaki świat postrzega globalizację oraz jej wpływ na międzynarodowe stosunki gospodarcze. Z perspektywy czasu, jego decyzje dotyczące ceł na importowane towary wywołały fale, które wciąż odczuwają rządy, rynki i obywatele na całym świecie.
Tydzień, który przyniósł drastyczne zmiany na globalnej scenie gospodarczej, rozpoczął się od stwierdzeń brytyjskiego rządu, że globalizacja jest nie tylko przeszłością, lecz także porażką. Jednak kolejne dni przyniosły nową perspektywę: to ekonomiczny populizm, reprezentowany przez decyzje administracji Trumpa, zaczął ponosić najszybsze i najbardziej bezpośrednie konsekwencje.
Administracja Trumpa wprowadziła cła jako sposób na ochronę krajowego przemysłu oraz zwiększenie dochodów makroekonomicznych Stanów Zjednoczonych. Było to również narzędzie walki z chińską dominacją na rynkach międzynarodowych. W opinii wielu ekspertów jednak działania te nie zniwelowały globalizacji, lecz ukazały słabości idei protekcjonizmu w erze sieciowych połączeń handlowych i finansowych.
Jak zauważa ekonomista John Smith z Oxfordu, globalne rynki są bardziej złożone niż kiedykolwiek wcześniej. „Wprowadzanie taryf to jak rzucanie kamieniem do skomplikowanej machiny; reperkusje są widoczne daleko poza miejscem uderzenia”, stwierdza Smith. Wall Street, jedno z kluczowych ogniw globalizacji, nie pozostawiło owego czynu bez odpowiedzi, co doprowadziło do spadków na rynkach i ekonomicznego chaosu.
Pomimo twierdzenia doradców Trumpa, że prawdziwym celem było rozpoczęcie negocjacji mających na celu obniżenie ceł na całym świecie, wydaje się to mało prawdopodobne w kontekście krótkoterminowych korzyści gospodarczych, jakie miały przynieść USA te działania. Zamiast tego, zaostrzone relacje handlowe pomiędzy największymi potęgami gospodarczymi świata tylko pogłębiły istniejące podziały.
Analizując obecną sytuację, warto pomyśleć o przyszłości globalizacji. Czy czasy otwartych rynków minęły na zawsze, czy też pojawi się nowa forma międzynarodowej współpracy, odporniejsza na lokalne turbulencje polityczne i gospodarcze? Jakub Kamiński, ekspert ds. stosunków międzynarodowych, uważa, że: „Musimy nauczyć się funkcjonować w świecie, gdzie politiczne decyzje mają szybki i szeroki zasięg. Ostateczny kierunek, w którym zmierza globalizacja, zależy od naszej zdolności do adaptacji i kooperacji”.
Wnioski nasuwają się same: globalizacja, choć raniona, nie jest całkowicie martwa. Ciągle rozwija się, ewoluując razem z nowymi wyzwaniami i rzeczywistościami, przed którymi stoi współczesny świat. Jak każdy skomplikowany organizm, musi się dostosować, by przetrwać. To, czy wyciągniemy z tego lekcję, zależy tylko od nas samych.